niedziela, 24 listopada 2013

rozdział XV

rozdział XV
oczami Annabeth:
'wybrała ciebie, bo nie doszłabyś prawdy...'

-Nie zamierasz wyżyć się na mnie?! -pokręciła głową i ku jego zdumieniu ruszyła w stronę drzwi.
-To ja zrobiłam błąd nie ty...ty mi tylko pomogłeś. -stanęła na progu, lecz ostatni raz się obejrzała.
-To jest ten moment, kiedy mówisz 'Nie chcę cię znać!' i uciekasz...-wzięła głęboki oddech i pocałowała go. Jego dezorientacja utwierdziła ją w przekonaniu, że jest uroczym i naprawdę słodkim idiotą...wszystko czego kiedykolwiek chciała
-Ja czuję, że kara będzie wielka. Chciałam...chciałam zrobić to ostatni raz. -odwróciła się i wyszła.

Czy możliwe, że ktoś ma większe ADHD niż Percy? Nathan właśnie tego dowiódł. Pełen energii, nawet po 'walce'. Wszystko wina, tej Kate. Córka Hekate się znalazła...
-Widzisz co zrobiłaś?!
-Ja?! Przekazałam tylko wiadomość...-odparła z dumą i najnormalniej wyszła. Pobiegłam za nią.
-Nie skończyłam z tobą! -krzyknęłam, łapiąc ją za rękę, by się zatrzymała.
-A ja tak! -w pewnej chwili jej skóra stała się czarna i zaczęła parzyć. Jej oczy stały się mocno czerwone. Wyrwała się z mojego uścisku i sięgnęła po buteleczkę do kieszeni. Wypiła jej zawatrość i momentalnie wróciła do normalnego stanu...
-Ugh...było blisko.-zaklęła pod nosem.
-Blisko czego?! -czułam, że zaraz mnie uderzy, ale w tedy usłyszałam krzyk Percy'ego.
-ANNABETH!!!!! -wybiegł z lasu i wyglądał naprawdę fatalnie. Jego spodnie i koszulka były porozdzierane, a we włosach miał liście i pyłki kwiatów. Musiał przed czymś uciekać, bo był niesamowicie zdyszany. Przez chwilę czekałam, aż wyskoczy jakiś potwór, a on zginie w jego paszczy. -Anna...beth... -ledwo mógł złapać oddech.
-Chodź... zanim zaczniesz mówić, może napijesz się wody. -spojrzał na mnie jak na idiotkę. Nie ma to jak proponować dziecku Posejdona szklankę wody. Pokiwał jednak głową na tak.
Z moją pomocą dotarł do swojego domku. Był pusty nie licząc Louisa, wpatrującego się ślepo w ścianę, jakby próbował sobie coś przypomnieć.
Percy usiadł na jednym z łóżek i wziął łyka wody z kubka 'I love sea..' który dostał ode mnie na urodziny. Miał skręconą kostkę, lecz zaczął się wykłócać w temacie, że sprawa jaką on ma jest o wiele ważniejsza.
-Ann, masz jeszcze te książkę?
-Tak, ale...
-Pokaż mi ją..proszę. -wstałam i podałam mu księgę. Przejechał palcami po jej okładce i jakby...zamruczał? -Wiktoria miała rację... Artemida nieźle jej strzeże.
-Strzeże czego? -zapytałam, chociaż w pierwszej kolejności miałam zapytać kim jest 'Wiktoria'...
-Zawartości księgi! Te parę setek kartek ma taką moc o jakiej nikomu się nie śniło! Ona o tym pomyślała...tylko wciąż nie wiem jak ją otworzyć. -pierwszy raz poczułam się głupia. On wiedział coś czego nie wiedziałam ja.
-Percy jest jeszcze jedna sprawa... kim...? -w tym momencie do domku wpadła Thalia.
-Percy! Nie wiem, czy potrafisz, ale utop mnie czy coś! 
-Okej, ale jaaa....
-Zacznij od tego co się stało! -przerwałam mu.
-Bo ja... -jak to się stało, że nie zauważyłam George'a? -Geo, proszę odejdź...
-Thalia...
-Nie! NIE ROZUMIESZ, ŻE TYM ZNISZCZYŁAM NIE TYLKO SWOJE ŻYCIE?! TAKŻE TWOJ... -Thalia powoli opadła na krzesło. Jej twarz oddawała uczucie szoku. Panowała głucha cisza. George ostrożnie podszedł do Thalii.
-Co jest? -zapytał i jestem prawie pewna ze się uśmiechnęła. Otworzyła usta lecz nie mogła powiedzieć nic...zdania, słowa...Thalia stała się niemową.
-Jak...jak to się stało? -George zrzucił szklankę z biurka i wybiegł na zewnątrz. Takie ADHD to chyba jest rodzinne, Nathan reaguje podobnie

 -Thalia..powiedz mi co się stało. -zaczęła wykonywać rożne ruchy rękami w których rozpoznałam język migowy
'Zapłaciłam za miłość...' 

-Ale co...? -Percy jęknął. 
-Ann, muszę gdzieś iść. 
-Okej? -przytaknęłam. No przecież nie zrobi sobie krzywdy. -Ej! Ale to zostaw! -zignorował mnie i wyszedł z księgą. Cóż nie miałam wyboru, poszłam za nim.
Doprowadziło mnie to do strumyka w obozowym lesie. Po co przyniósł to księgę? Postanowiłam działać. 
-Oddaj to! -wyrwałam ją z rąk Percy'ego. Był tak zorientowany, że nie zdążył mi przeszkodzić.  W tedy ze strumyka wynurzyła się dziewczyna. Coś ze mną nie tak, bo zamiast zasypać ją pytaniami uciekłam. Biegłam przyciskając książkę do piersi, jakby była nie wiadomo jakim skarbem. Czułam gdzieś w głębi, że widza w niej zawarta może pomóc Louisowi, może rozwiązać problemy Nathana, sprawić by przestał uciekać...że może rozwiązać klątwę Thalii i wszystko w czym namieszała miłość do niewłaściwej osoby.  
Zatrzymałam się dopiero, gdy dziewczyna ze strumienia pojawiła się nagle na mojej drodze.
-Oddaj mi księgę... -powiedziała spokojnie. 
-Zrób to Ann. -ku mojemu zdziwieniu poparł ją Percy. 
-Nie! Naprawdę chcesz oddać jej naszą szansę? 
-Posłuchaj... Ona wie co robi. 
-To ja zostałam wybrana, by strzec Nahana i jego braci! 
-Nie rozumiesz? Wybrała ciebie, bo nie doszłabyś prawdy... O to im chodzi! o to chodzi jej. Twoja matka nie rozmawiała z Artemidą tylko z Genitrix.
-Więc gdzie jest Artemida?!
-Nie wiem gdzie jest! Ale wiem jak możemy jej pomóc... Tylko oddaj mi księgę... -wyciągnęła rękę. Spojrzałam na Percy'ego, a on potaknął pośpieszająco. Wzięłam oddech. Jej palce już dotknęły okładki.
-Annabeth nie!!!! -strzała przeleciała milimetry ode mnie.
-Tomlinson..-zasyczała.
-Percy! -usłyszałam za sobą ten sam głos. -Percy nic ci nie jest? -identyczna dziewczyna podbiegła do Percy'ego i przytuliła. Zaczęła go całować.-Oh Percy! Na bogów! Myślałam, że ona cię zabiła...-mówiła między pocałunkami. Nawet nie zauważyłam, gdy ta druga zmieniła się w zupełnie inną kobietę, o czarnych pustych oczach i dużą ilością broni przywiązanej do pasa.
-Czekałam na ciebie synu Aresa...-Louis napiął cięciwę łuku, gotów do strzału. Ona jednak tylko zacisnęła pięści i powaliła go a kolana nawet nie dotykając. -A już myślałam, że mój znak nie zadziała. Muszę ci przyznać, że jesteś naprawdę silny. -podeszła do niego i wyjęła miecz zza pasa. Podłożyła go pod jego gardło.-Jak myślisz.... mamusia ucieszy się z twojej głowy? -Louis zacisnął mocno powieki.
-NIEEEEE! -zdążyłam krzyknąć, gdy krew popłynęła po leśnej ściółce.
********************
Huehuehuehuehue ^^ Jestę trolę niczym Riordan xD
Pomimo, iż ten rozdział tak średniawo mi się podobaaa :C

2 komentarze:

  1. O rany. W niektórych momentach musiałam czytać parę razy, bo trochę się pogubiłam.
    Rozdział jest świetny itd. itp. znów się powtarzam :)
    Życzę weny i naprawdę nie mogę doczekać się neksta. (Jak zwykle :) )

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział :D
    A ja ci tylko napiszę że cię nominowałam do Liebster Blog Award
    Sprawdź tu: http://glonomozdzkoweopowiesci.blogspot.com/2013/11/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń